czwartek, 30 kwietnia 2015

Mistrzyni


Jest mistrzynią w wyprowadzaniu z równowagi. Ma fochy jak każda królewna i demonstruje swoje zdanie bardzo dosadnie. Czasem za bardzo. I za głośno. Czasem o 23, czasem o 2 w nocy czy o 6 rano (biedni sąsiedzi!).
Tak wiem, kształtuje swoją osobowość, bada granice (zwłaszcza naszej wytrzymałości), ale język mam już popuchnięty od gryzienia, a łapanie oddechu czasem staje się niemożliwe. Liczenie do 10?Czasem i do 100 liczę.
Ale wystarczy tylko jeden mały uścisk i wybaczam jej wszystkie grzechy. Potrafi być tak rozczulająca, że często duszę w sobie śmiech i udaję powagę. Nosz kocham tak tego małego diabła, że udusiłabym z miłości!

I tak życie ostatnio nam płynie na poważnych rozmowach, rozkładaniu na czynniki pierwsze jej zachowania. Szukamy przyczyn, co by naprawić, zmienić.
W końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo :)

P.S. W przedszkolu pozytywne zachowanie nagradzane jest stempelkiem na rączce, więc Maja ostatnio stwierdziła, że jest baaaaardzo grzeczna. Efekt na zdjęciu.

P.S 2 Rozmowa dziś rano, po hardcorowej pobudce Majki o 6 rano (ściany się trzęsły)
- Majuś nie wolno tak krzyczeć bez powodu. Co się działo? - pytam
- Wiem.. - ze skruszoną miną.
- Wiesz, że pobudziłaś wszystkich sąsiadów? I Zosię i jej rodziców? Bardzo nie ładnie. - tłumaczę.
- Uhm.. nie będzie stempelka. - rozkładając rączki.

I tyle w temacie.

Udanego majowego weekendu! Słyszeliście, że ma być 30 stopni? 10 st - w piątek, 10 st - w sobotę i 10 st w niedzielę .. także trzymajcie się ciepło ;)

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

sobotnie kadry

Świat jest zupełnie inny jak dziecko może pohasać sobie na świeżym powietrzu. Bez tych wszystkich kurtek, bluz i szalików. I bez wyrzutów, że może zimno, że może lepiej w domu zostać.
Choć weekend mieliśmy dość napięty ze względu na imieninowe party dziadków Mai udało nam się złapać trochę promieni słonecznych w parku.

Uwielbiam na nią patrzeć - taką radosną, zwariowaną. Cieszącą się z każdego napotkanego kwiatka. Dzięki niej poznaję świat na nowo. I razem cieszymy się z małego kamyczka na środku ścieżki, czy brodzącej w wodzie kaczki. Razem gonimy małego motylka i szukamy kolejnego mlecza do bukietu.

W takie dni, cztery ściany najchętniej omijałabym szerokim łukiem. Zwłaszcza teraz, gdy jest ich jeszcze jak na lekarstwo, a po tym ciągłym zimnie spragniona jestem każdego promyka słońca. Maja ma to zdecydowanie po mnie :) 













Maja /bluzka - prezent od babci/ /spodnie - by Mimi/ /adidasy - nike/

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

RoweLove!


Pomysł wspólnych wycieczek rowerowych, takich przynajmniej w trójkę kiełkował w nas razem z małą fasolką, która mieszkała u mnie w brzuchu. Już wtedy myśleliśmy sobie jakby to było wspaniale wsiąść na rowery, zapakować naszego małego szkraba w fotelik i beztrosko ruszyć w siną dal. Był tylko jeden problem. Nie mieliśmy rowerów. Stąd pomysł ciągle odkładaliśmy w czasie. Zawsze były inne ważniejsze wydatki, więc kończyło się na stwierdzeniu, że może za rok. I tak nastała trzecia wiosna w życiu Majki. Stwierdziliśmy, że jak nie teraz to nigdy!

Zafundowaliśmy sobie wiatr we włosach, dziką radość na twarzach i zakwasy na całym ciele. Tego ostatniego na szczęście nie zaznała nasza królewna, która dumnie jeździła w czerwonej koronie na swoim tronie. A bałam się, że nie będzie chciała wsiąść.

 


Na pierwszą wycieczkę wybraliśmy się 7-osobową grupką. Moi rodzice z bliźniakami na czele robili za przewodników i pokazali nam świetną trasę. BTW nie miałam pojęcia, że w naszym mieście jest tyle ścieżek rowerowych! Przejechaliśmy prawie 22 km, co jak na pierwszą wycieczkę było dla mnie nie lada wyzwaniem. Odczuł to chyba każdy milimetr mojego ciała. Zwłaszcza moje 4 litery ;) Zdecydowanie muszę popracować nad kondycją i mam nadzieję, że rower mi w tym pomoże. 

W międzyczasie złapaliśmy oddech na łonie natury. 









Maja była zachwycona. Rozglądała się na prawo i lewo ... 


A pod koniec... zasnęła i zafundowała nam chwilowy postój ;) Powietrze i lekkie kołysanie chyba zrobiły swoje.


Reasumując: kupno sprzętu - pareset złotych, czas wspólnie spędzony - bezcenny! ;)
Chcemy jeszcze! I nie zawahamy się tego zrobić ;)

środa, 8 kwietnia 2015

Jak wbić szpilę tatusiowi?


- Dobre Majuś? - pyta tata konsumującą właśnie płatki córeczkę
- Dobre.. mamuś - odpowiada Maja patrząc na mnie.

- Kocham Cię - wyznaje tatuś Mai.
- Ja Ciebie też .... mamuniu - przybiega z dziką radością przytulając się do mnie.

- Daj buziaka - woła tata. 
- Najpierw mamusi! - biegnie do mnie dając mi ze sto.

Taka z niej cwana bestia! I robi to z pełną świadomością i premedytacją. Żebyście widzieli jej błysk w oku jak specjalnie robi na złość tatusiowi.  Doprawdy nie wiem po kim to ma ;)

/chusta, torebka, kurtka - reserved/ /spódniczka - pepco/ /rajstopy f&f/ /buty - Lidl/