Odkąd Majka się urodziła pogoda ma dla nas jeszcze większe znaczenie. Kiedyś gdy padało, wiało lub po prostu było zimno zostawaliśmy w domu. Nie było ciśnienia by choć na chwilę wyjść na świeże powietrze. Teraz jest trochę inaczej.
Oglądanie prognozy, bądź sprawdzanie jej w internecie stało się tradycją. Zwłaszcza przed weekendem. Niestety to tylko prognozy i czasem wcale nie mają one odbicia w rzeczywistości. Tak było w tą sobotę. W piątek na mapce pokazywali 16 stopni i słońce, a to co zastaliśmy za oknem nijak się do tego miało.
Szaro, buro, ponuro. W dodatku wiatr i temperatura oscylująca w granicach 8 st (odczuwalna chyba z 3 st!)
Ze spacerów nici.
Co tu robić by nie przesiedzieć całego dnia w 4 ścianach?
Padło na Jupi Park - nowo otwartą salkę zabaw dla dzieci.
Już od dawna nosiliśmy się z zamiarem zabrania tam Mai, co by się dziecię wyszalało, ale jakoś nigdy nie było po drodze.
Co prawda pierwszą wizytę w podobnym miejscu Maja miała już za sobą (w styczniu była z babcią J.), ale my rodzice tego nie widzieliśmy! Trzeba było to zmienić.
Najpierw padło na kąpiel w kulkach.
 |
Chwila bezruchu. Przygnieciona przez kulki. |
Później wszelkiej maści jeździki. Ale raczej na zasadzie przymierzenia się, niż jeżdżenia.
Zakręcona zjeżdżalnia. Był fun!
Odkrycie roku. Stolik identyczny jaki Maja miała w domu. Chyba przypominały jej się czasy wcześniejszego dzieciństwa, bo stała przy nim z 15 minut. Sentyment? W domu od jakiegoś czasu omijała go szerokim łukiem.
Sklepik. I taka sytuacja. Maja bawi się sztucznym lodem, ja stoję w pobliżu i przyglądam się. Nagle starsza dziewczynka (na oko z 4 latka) wyrywa Mai loda z ręki. Maja zszokowana, nie wie co się dzieję, zaczyna się trząść ze złości podnosząc rączki w kierunku loda. Pierwszy raz ktoś zabrał jej siłą coś czym się bawiła. A ja totalny bezruch. Nie wiedziałam co zrobić. Czy pozostać bierną i nie wcinać się, wiedząc że Maja nie ma szans. Czy powiedzieć dziewczynce żeby oddała, bo Maja się pierwsza bawiła i nie można w ten sposób. Mętlik w głowie. Ale jednak nie wytrzymałam. Podeszłam do Mai i zaczęłam z nią rozmawiać.
- dziewczynka Ci zabrała loda? Nieładnie zrobiła.
Wiedziałam, że dziewczynka wszystko słyszy, jednak nie kierowałam słów bezpośrednio do niej. Pozwoliło to uspokoić Maję, a dziewczynka sama oddała jej loda. Ba! Dała jej nawet plastikowego hamburgera! A ja dostałam kubeczek i pieniążka żeby nim zapłacić.
Takie sytuacje są dla nas nowe. Z jednej strony jestem mamą i nie pozwolę żeby Majce działa się jakaś krzywda (zwłaszcza, gdy przeciwnikiem jest ktoś starszy), ale z drugiej wiem, że takie ekscesy będą się zdarzały i musi nauczyć się odpowiednio reagować.
I bądź tu człowieku mądry!
A wy jak zachowujecie się w takich momentach?
I uwaga, uwaga! Jaka zabawka skradła serce mojej córki?
Zestaw Boba Budowniczego!
Te gwoździki, młoteczek, wkrętareczka.. Ach..
Bo przecież kto powiedział, że dziewczynki bawią się tylko lalkami?
Następnym razem, gdy pogoda pokrzyżuje nam plany mamy już fajną alternatywę!