Ku naszemu przerażeniu, w ciągu ostatnich paru podróży samochodem (dodam, że nie były to zbyt długie trasy - max 20 minutowe) Mai zdarzyło się aż 3 razy zwymiotować! Czy to możliwe, żeby dostała właśnie teraz choroby lokomocyjnej?
Jak miała około pół roku (jeździła jeszcze tyłem do kierunku jazdy) też miała parę takich wpadek, ale po licznych przemyśleniach dlaczego winę zrzuciliśmy na kurtkę, której ostatni guzik zapinany był wysoko przy szyjce. I faktycznie, zmieniliśmy kurtkę i problem zniknął.
Teraz kompletnie nie mam pojęcia, gdzie tkwi przyczyna. Czy to kwestia zjedzonego posiłku (ostatnie jadła przynajmniej pół godziny przed drogą i w dwóch przypadkach były to produkty mleczne)?
Jestem porządnie wystraszona, tym bardziej, że nastał czas urlopowy, są wakacje i chęć podróżowania jest jeszcze silniejsza.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała wujka Google o chorobę lokomocyjną u dzieci (np. tu i tu) Oto parę najistotniejszych informacji, które znalazłam (może i Wam się przydadzą - choć mam nadzieję, że nie będą Wam potrzebne).
- Choroba lokomocyjna częściej dotyczy młodszych dzieci (zwykle do 5. roku życia - wtedy kształtuje się system nerwowy) i choć nie jest niebezpieczna to zarówno dla malucha, jak i opiekunów bywa bardzo uciążliwa,
- Fotelik dla niemowlaka powinien mieć wkładkę amortyzującą wstrząsy, a fotelik dla starszego dziecka powinien mieć odchylone oparcie (pozycja półleżąca zmniejsza ryzyko nudności). Dobrze mieć ograniczniki zapobiegające bezwładnemu kołysaniu się głowy - musimy się zatem zaopatrzyć w poduszkę - rogala!
- Przed podróżą dziecko powinno zjeść lekki posiłek, należy ograniczyć picie. W czasie krótszej podróży lepiej żeby nie jadło i nie piło, natomiast przy dłuższej wyprawie może zjeść np. suchą bułkę, owoc wypić chłodną wodę lub herbatkę.
- Dobrze robić co jakiś czas krótki postój na zaczerpnięcie świeżego powietrza,
- Dolegliwości nasilają się przy szybkiej jeździe samochodem (gwałtowne przyspieszanie i hamowanie) po nierównej powierzchni,
- Ważne jest nie napięcie, a dobra regulacja pasów. Dolna jego część musi obejmować biodra,a nie brzuch malucha, natomiast górna ramię, a nie szyję,
- W aucie najlepsze miejsce to środek tylnej kanapy, w autobusie - na środku, w pociągu - blisko lokomotywy, w samolocie - w okolicy skrzydeł,
- Najlepszy czas na podróż jest wtedy, gdy przypada pora drzemki dziecka,
- W aptekach można nabyć środki zmniejszające pobudliwość błędnika i działające przeciwwymiotnie (muszę wybrać się koniecznie do apteki, słyszałam też o specjalnych plastrach akupresurowych)
Hanka jak na razie najdłuższą drogę odbyła do Górecznika (ok. 40min, 32km) od Nas...
OdpowiedzUsuńAle fakt, że godzinę po posiłku. W trakcie jazdy nic jej nie daje, bo boję zakrztuszenia, ewentualnie wodę, ale się zatrzymujemy...za to Młody od początku był stworzony do podróży samochodem :)
Jedna z naszych "przygód" zdarzyła się właśnie w podróży do Górecznika. Niestety w Ostrowie musieliśmy zawrócić :/
UsuńTrzymam kciuki aby przeszło..
UsuńWspółczuję, nie mamy tego problemu. Zażyło się, że raz zwymiotowała, później okazało się, że to jakiś wirus.
OdpowiedzUsuńNajgorzej patrzeć jak dziecko się męczy i takie wystraszone. :/
Muszę przyznać, że moje dziecko reaguje dość nietypowo, zwymiotuje i za chwilę się śmieje. Raz się chyba wystraszyła i rozpłakała.. i płakała... i śpiewała w międzyczasie swój klasyk "Si bon, si bon" zanosząc się przy tym. Musiałam powstrzymywać śmiech :D
UsuńNam Zosia dwa razy zwymiotowała w aucie, ale to chyba po jedzeniu. Na szczęście, więcej razy się to nie zdarzyło i mam nadzieje, że podróż nad morze też będzie spokojna
OdpowiedzUsuńMoże u nas to też po jedzeniu? No już sama nie wiem.. Musimy obserwować! Trzymam kciuki, żeby i u Was więcej razów nie było
Usuńsądzę, że to wina jedzenia.
Usuńu nas był jeden raz, gdy Em nie zjadła właśnie przed wyjazdem do teściów, bo nie była głodna, a ruszaliśmy wczesnym rankiem ok 5.
Ja miałam ten problem gdy byłam dzieckiem . pamiętam jakie to było uciażliwe ale przeszło .. u Młodego nic się nie dzieje a jeździmy dużo ..
OdpowiedzUsuńOby u was to nie bylo to i żeby nigdy już Młodej nie meczylo .
Może i Mai przejdzie..oby szybko!
UsuńOj niedobrze :/
OdpowiedzUsuńTo tak jak ta sytuacja, która spotkała nas podczas choroby, kiedy to Ola dostała drgawek gorączkowych podczas kąpieli. To też związane jest z niewykształconym układem nerwowym i też może przydarzyć się każdemu dziecku do 5 roku życia
O rany, to musieliście się nieźle wystraszyć!
UsuńWzywaliśmy karetkę, bo nie wiedzieliśmy co się dzieje.. I jest tak, że zawsze do czasu przyjazdu karetki te drgawki mijają, a dziecko jest po prostu osowiałe
UsuńJa i dzieci cierpimy na chorobę lokomocyjną, w naszym przypadku nic nie pomaga, jedziemy wszędzie na czczo i staramy się spać...na szczęście chorobę lokomocyjna mamy tylko w aucie więc inne środki transportu nas ratują...
OdpowiedzUsuńMy z Mają jeździliśmy dotąd tylko autem, więc nie wiem jak z innymi środkami transportu..
UsuńMoże rzeczywiście po jedzeniu ...życzę by jednak szybko minęło i każda wycieczka samochodem była przyjemnością dla Was !
OdpowiedzUsuńswiatamelki.blogspot.com
Oby się nie powtórzyło! Ja uwielbiam jeździć autem..
UsuńJunior póki co nie przejawia takich przypadłości, ale ja jako dziecko też nic takiego nie miałam, więc może ma to jakieś znaczenie? On najczęściej w samochodzie od razu zasypia.
OdpowiedzUsuńJak byłam dzieckiem to faktycznie czasem źle się czułam jeżdżąc autokarami, a tata Mai do tej pory jak jeździ w dłuższe trasy jako pasażer nie czuje się najlepiej (dodam, że był zawodowym kierowcą więc za kółkiem czuł się ok - ot taki paradoks!) może więc to dziedziczne?
UsuńMoje dzieci jeszcze nie i oby nigdy ale ja całe życie ale po urodzeniu dzieciaków minęło, może nareszcie nie mam czasu się zajmować sobą i swoimi dolegliwościami tylko muszę śpiewać gadać i recytować :)
OdpowiedzUsuń