Miało być moje święto, drugi raz w życiu. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli. Dopadła mnie jakaś okropna jelitówka i Dzień Mamy spędziłam głównie w łóżku wijąc się z bólu. Nie mogłam nawet wyściskać i wycałować mojego kochanego bobasa, co by nie przekazać prezentu w postaci wirusa. Ach.. nie ukrywam, że przeżyłam to bardzo!
Ale po burzy zawsze wychodzi słońce, prawda?
Wynagrodzimy to sobie kochanie :) Bycie Twoją Mamą to najpiękniejsza rola jaką kiedykolwiek dostałam!
Wracaj szybko do zdrówka! :) Nic straconego jak dla mnie dzień mamy można obchodzić codziennie:). Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńDziękuję, wirus okazał się jednodniowy także już wróciłam do normalnego trybu :) Faktycznie każdy dzień jest naszym dniem :)
UsuńZdrówka, te paskudne wirusy nie wiedzą kiedy się przypaletac...
OdpowiedzUsuńZawsze przychodzą w najgorszym momencie :/
UsuńZdrowka, odbijecie sobie innym razem, bo w koncu dzien mamy - mamy codziennie!
OdpowiedzUsuńDokładnie!
Usuńodbijesz sobie innego dnia :)
OdpowiedzUsuńi będzie jeszcze piękniej, bo tylko dzień mamy dla Was :)
Ojj koniecznie musimy to sobie odbić! Połączymy Dzień Mamy i Dzień Dziecka :)
UsuńKałuże i kalosze skąd ja to znam !:)
OdpowiedzUsuńhttp://swiatamelki.blogspot.com/
Maję ciężko było wyciągnąć z kałuży, a że ja kaloszy nie posiadam musiałam to robić podstępem, co by do wody nie wpaść ;)
UsuńMam nadzieję, że już wszystko wróciło do normy ;)
OdpowiedzUsuńTak, już ok! Dzięki ;)
Usuńśliczne ma mała te kalosze
OdpowiedzUsuńi bardzo fajny blog będę tutaj zaglądała
pozdrawiam i zapraszam do mnie