poniedziałek, 30 czerwca 2014

czerwiec w kratkę

Czerwiec w naszym obiektywie:
- pierwsze wesele, na którym balowaliśmy w trójkę,
- święta córki i taty,
- spacery pieszo-wózkowo-rowerowe,
- sezon owocowy otwarty, niekoniecznie z wielkim entuzjazmem naszego dziecka,
- spacery, działki, wieś i inne place zabaw :-) 




* może nie do końca wyraźne, doświetlone, robione na szybko, często telefonem, ale przedstawiające krótkie momenty składające się na wydarzenia minionego miesiąca.

niedziela, 29 czerwca 2014

26/52

Businesswoman w wersji mini w 26 tygodniu 2014 roku


Potrafisz załatwić prawie wszystko. Wystarczy spojrzenie kota ze Shreka i kupisz każdego. Masz moc dziewczyno! ;-) 

Wiecie, że w tym tygodniu jest półmetek projektu 52? To oznacza, że pół roku już za nami! Zleciało okrutnie. Cieszę się, że udaje mi się co tydzień regularnie wstawić portret Mai. Uwielbiam patrzeć wstecz i widzę, że ona naprawdę się zmienia z tygodnia na tydzień. Włosy, oczy, pozy. Niesamowite!

Pozostałe portrety projekt 52

piątek, 27 czerwca 2014

cherry cherry lady ;)

Marzy mi się choć mały kawałek ogródka. Zielona trawa, hamak, mała piaskownica dla Mai. To chyba przychodzi z wiekiem, bo kiedyś nie wyobrażałam sobie mieszkania, gdzie indziej niż w bloku. Niestety na tą chwilę są to marzenia nie do spełnienia, ale może kiedyś?
Kiedy tylko mamy możliwość uciekamy od naszych blokowisk, gdzie tylko się da. Co prawda mamy na to czas zwykle tylko w weekendy, ale cóż zrobić, kiedy na chleb trzeba zarobić ;) Rodzice M. mają małą działeczkę pod blokiem, gdzie można posiedzieć na świeżym powietrzu, grilla zrobić.
I rosną m.in. czereśnie. Odkrycie roku Mai. Jako, że nasza córka raczej antyowocowa byłam pod wielkim wrażeniem, gdy wcinała czereśnie. Tak, jaram się, gdy moja córka je owoce! Wiem, że pewnie u większości to standard, ale u nas to wielkie wydarzenie ;) Dodam, że maliny już nie były takie pyszne.



Fajnie, że dziś już piątek i weekend przed nami :) Oby pogoda dopisała!

środa, 25 czerwca 2014

Zbuntowany anioł

Czasem się zastanawiam gdzie się podziała ta mała dziewczynka, która grzecznie chodziła za rączkę, ubierała kurteczkę przed wyjściem z uśmiechem na ustach, bo wiadomo - jak zimno trzeba się ubrać, w sklepie siedziała ładnie w wózeczku, na spacerze siedziała na rowerku i nie trzeba było jej gonić?
Ostatnio coraz częściej słyszymy od niej "nie". Nie i koniec! Bez dyskusji! Gdy tłumaczymy zatyka uszy.. No olewa nas dziecię! 
Wiem, że taki wiek, że kształtuje właśnie swoją osobowość, że pokazuje, że ma własne zdanie. Ale wolałabym żeby to zdanie brzmiało: mamo ubieram bluzę bo zimno, patrz jak ładnie idę za rączkę, wyszliśmy na rower - więc jadę na rowerku. Tak wiem, JA bym wolała, niekoniecznie ONA. No cóż, musimy to respektować i przeczekać. Ale nie ukrywam, że czasem lekko nie jest! 
Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys i nasz aniołek do nas wróci ;) 








<3

poniedziałek, 23 czerwca 2014

sorry chłopcy...

... Moje serce należy do taty!

Tak, to bez wątpienia. Tata jest obecnie najważniejszym mężczyzną w życiu Mai. I mimo, że na tą chwilę jest faza na "mamo" to z tatą najgłośniej się chichra :-) 




To, że jest wspaniałym człowiekiem wiedziałam od dawna, ale nie myślałam, że będzie tak cudownym, opiekuńczym tatą. Sprawdza się w tej roli każdego dnia, w każdej sytuacji. Jest podporą i wsparciem. No dumna jestem okrutnie! 

Wszystkiego najlepszego tatuśku!

Maja ma na sobie:
- body: family in black
- spódniczka, trampki: h&m

niedziela, 22 czerwca 2014

sobota, 21 czerwca 2014

skejciara


Czy wiecie, że dziś pierwszy dzień lata? U nas coś ciężko było to dostrzec. To pewnie za sprawą padającego deszczu i chłodnego wiatru.
Mimo niezbyt sprzyjających warunków, udało nam się wyskoczyć na krótki spacer do parku. Lata ani widu, ani słychu. 


Choć ostatnio ulubionym strojem Mai są sukienki, w nieco zadziornym skejtowskim stroju wygląda moim zdaniem równie uroczo.  


Maja ma na sobie:
- czapka, spodnie, trampki h&m
- bluza cool club

Ps. Wczoraj miał być fajny post, bo i okazja ku temu była. Tata Mai miał urodziny, był tort, pyszny obiad. Na basenie byłyśmy. Jak przerzucałam zdjęcia z aparatu szlag je trafił. Nawet całonocne odzyskiwanie nie pomogło. No odechciewa się!


Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! :* Twoje ulubione dziewczyny ;-) 

środa, 18 czerwca 2014

dziewczynka z pieskiem

Ostatnio na spacery zabieramy ze sobą pieska. Jest ładna pogoda więc czemu miałby siedzieć w domu? Piesek jest bardzo dobrze wychowany, nie ciągnie, nie szczeka, biega tylko tam gdzie właścicielka i przez cały czas macha radośnie ogonkiem. Może jest już lekko obdarty, zwłaszcza na nosku, ale tak bywa, gdy krawężnik na przykład za wysoki. Maja nie zapomina też żeby go nakarmić. Gdy coś je zwykle podaje też pieskowi i mlaszcze przy tym udając go :-)









Majka dostała go parę miesięcy temu na Mikołajki, ale okres świetności przeżywa dopiero od niedawna. Polecam, świetna alternatywa, gdy nie ma się żywego pupila. Wychodzimy z nim tylko kiedy mamy na to ochotę i nie robi bałaganu ;-)

poniedziałek, 16 czerwca 2014

19

Wczoraj skończyłaś 19 miesięcy. Każdy dzień z Tobą przynosi Nowe. Nowe słowa, nowe umiejętności, nowe uśmiechy. Uwielbiam patrzeć jak się śmiejesz. Twój uśmiech jest lekiem na całe zło i nawet gdy ogarnia smutek wystarczy na Ciebie spojrzeć. 
Dziś w nocy obudziłaś nas udając baranka. Mimo 3 godziny można było umrzeć ze śmiechu!
Nie wiem skąd wzięło Ci się to beczenie :-) 
Żeby nie było tak różowo zaprezentowałaś nam ostatnio maleńką dawkę tzw. "buntu dwulatka". To metafora taka.. Nie bardzo wierzę w tą ideologię ;-) no, ale niech będzie. Wracając do sedna - pokazałaś nam parę dni temu, że chcesz postawić na swoim. Tak kochana, zbuntowałaś się rodzicom i nie chcąc ubrać skarpetek i butów wpadłaś w taką euforię, że miałaś bliski kontakt z podłogą. Rzucałaś się i wstawałaś. Nie reagowaliśmy, choć było to trudne momentami. Mam nadzieję, że nie będzie takich incydentów zbyt dużo, najlepiej wcale.
19 miesiąc przyniósł też to na co czekałam całe życie. Wpadłaś do kuchni krzycząc "mama, mama", gdy zapytałam "co tam?" usłyszałam najpiękniejsze słowo na świecie - "totam" (kocham). Można się rozpłynąć. Tatę też totasz, tak mu powiedziałaś, gdy zapytał ;-) 
Ze smaków lata zajadasz się ostatnio fasolką i "górkami" małosolnymi. Truskawek też zjadłaś parę, ale nie zachwycasz się nimi jak mama. Lody są chyba za zimne dla Ciebie, bo liźniesz dwa razy i oddajesz.







Kochamy okrutnie! <3

niedziela, 15 czerwca 2014

24/52

Maja w 24 tygodniu 2014 roku


Przed imprezą imieninową babci J. MajkaP, fryz, szpilki, sukienka i te sprawy. Kobieta pełną gębą ;-) 

Pozostałe portrety projekt 52

piątek, 13 czerwca 2014

pszczółka

Każdego poranka przylatuje do naszej sypialni mała pszczółka. 
Maja się nazywa.
Zwykle pakuje się pod kołdrę mamie, bo tata już dawno w pracy.
I mimo, że bzyczy czasem nad uchem, nie zamieniłabym tych poranków na żadne inne.
Ostatnio jednak nie przyleciała. Zaspała. 
Postanowiła pospać do 10:45! Taki z niej śpioch! 



Miłego dnia!

wtorek, 10 czerwca 2014

karuzela, karuzela..

W Parku Miejskim, co niedziela..

Co niedziela to może niekoniecznie, bo chyba byśmy zbankrutowali! Czy te króciutkie przejażdżki muszą, aż tyle kosztować? Za moich czasów (powiało grozą ;) można było sobie pozwolić na oblecenie całego wesołego miasteczka, a budżet domowy na tym za bardzo nie ucierpiał. Za to teraz istne szaleństwo. Trzy minuty pokręcenia się w kółko i 14 zł mniej w kieszeni!

Oczywiście początkowo byłam przerażona pomysłem zabrania Mai na karuzelę. W głowie kłębiły się czarne myśli:

- A co jeśli zacznie się wyrywać i płakać? Nie zatrzymają dla Nas specjalnie karuzeli!  Te 3 minuty mogą trwać w nieskończoność. 

Ale ogromna chęć Mai i pokazywanie paluszkiem, że chce "tu" mnie przekonała. Kto nie ryzykuje, ten nie ma, prawda?
Skusiłyśmy się więc na stare sprawdzone łabędzie i kurki, które z pewnością pamiętają jeszcze czasy mojego dzieciństwa.
Z pewną dozą niepewności zasiadłyśmy na swoich miejscach i czekałyśmy na nieznane. Posiedziałaś chwilę, po czym stwierdziłaś stanowczym głosem - "koniec". A karuzela jeszcze nawet nie ruszyła. Myślę - jak nic, zaraz zaczniesz wychodzić - w końcu jak koniec, to koniec. Nagle lekko szarpnęło i karuzela ruszyła. Gdy zobaczyłam Twój uśmiech na buzi od razu kamień spadł mi z serca. Wiedziałam, że przejażdżki polubisz tak samo jak ja. W końcu moja krew :)


Dalej mama, nie panikuj! Idziemy!




Jeździłyśmy w górę i w dół a namalowany na Twojej buzi rogal cały czas tam był! Uwielbiam sprawiać Ci radość! Później trudno było Cię przekonać do powrotu do domu..


Spotkałyśmy po drodze stadko gołębi. Kolejna niedzielna atrakcja. Twoja kocia natura koniecznie kazała wytarmosić jakiegoś za piórka, ale na szczęście ptaszki sprytnie uciekały. 






Żeby Twoja radość całkowicie sięgnęła zenitu wstąpiliśmy po drodze na lody do Maca. 
- Lodi, Lodi! 
Wybrałaś i tak frytki - z kekupem. No ale skoro BLW to BLW ;)


Uwieńczeniem naszej rodzinnej niedzieli był przystanek obowiązkowy - plac zabaw pod klatką. 



Czujesz się tam jak superbohater i żadne "kusiu" (husiu) nie jest Ci obce ;)