środa, 20 sierpnia 2014

wieś

Długi sierpniowy weekend rozpoczęliśmy na wsi u pradziadków Mai. Jak co roku 15 sierpnia odbywa się tam odpust, więc jest okazja by spotkać się w rodzinnym gronie. Przyznam szczerze, że wcześniej śmiałam się pod nosem z tych wszystkich odpustów. Dla dziewczyny z miasta to trochę inny świat, a ja właściwie po raz pierwszy zetknęłam się z nim parę lat temu, gdy poznałam M. Razem z Jego siostrą chodziłyśmy co roku na stragany zaopatrzyć się w jakąś "odlotową" plastikową bransoletę, tudzież bazarowe kolczyki. Zupełnie dla jaj, a może bardziej dla tradycji. W tym roku wyglądało to trochę inaczej, bo zrezygnowałam z "szałowej" biżu dla siebie, a na pstrokate plastiki, piłeczki na gumkach i baloniki z helem rzuciła się pierworodna. Tylu kolorów na raz chyba nigdy w swoim życiu nie widziała ;) Zebrała trochę łupów, babcia z ciocią też nie mogły się powstrzymać ;) Ale najważniejsze, że złapała trochę świeżego powietrza w płuca, a my trochę odpoczęliśmy..



Pierwsze jeżyny...



Kwiatki obowiązkowo!



- Gdzie jest Maja?


- tuuuutaj!


Chodzi o to by gonić kurkę ;)





Następny odpust w październiku, tym razem u dziadków Mai i w powiększonym składzie - na świecie będzie już kuzynka Mai Lena :)

15 komentarzy:

  1. Ja mieszkam właśnie w miejscowości, gdzie są odpusty - jeden w czerwcu, a drugi będzie 26 sierpnia. Jeśli piszesz, że dopiero poznałaś coś takiego kilka lat temu to żałuj, że nie poznałaś kiedyś jak miałaś naście lat :) Teraz taka tradycja chyba powoli umiera. Kilkanaście lat temu to były dopiero odpusty. Sznury straganów, gałkowe lody, wata cukrowa itd. i dzieci przy nich. Teraz królują laptopy, gry, telefony - dzieci straganami aż tak się nie cieszą. Dla mnie odpust kiedyś był czymś wyjątkowym :) Do tego są też Dożynki - u mnie były w ubiegłą niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straganów faktycznie nie było za wiele, ale i lody i wata cukrowa owszem były :) Na tym październikowym zawsze wszystkiego jest więcej. Co do dożynek to wyglądamy już słomianych "ludków", które zawsze stoją przy ulicy :)

      Usuń
  2. Fantastyczne klimaty :-))
    zerknij proszę na maila proszę :-)))))
    pozdrawiam
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas co chwila jakiś odpust, w miastach tych kościołów jest czasem za wiele :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mamy tą samą sukienusię.
    Fajnie tam u was, znowu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za ''młodu'' kochałam odpusty Cały rok zbierałam pieniążki do skarbonki żeby potem ją rozwalić i móc zaszaleć . Co roku kupowałam masę plastikowych pierścionków , rybki z wędką (taka zabawka) kolorową sprężynkę i pająka na pompkę . To były czasy .. teraz już nie ma tych odpustów .. a szkoda, bo zabrałabym Adasia .

    OdpowiedzUsuń
  6. No mojej Izie te kury też pewnie by sie podobały :) u mnie takich "imprez"nie ma, chyba nigdy nie byłam nawet na odpuście heh

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja za odpustami nadal nie przepadam za to wieś kocham bezgranicznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie ma to jak wieś, choć sama mieszkam w mieście.

    OdpowiedzUsuń
  9. Myśłę, że dzieci uwielbiaja wieś, zawsze mają tam coś do roboty ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No Ja jeszcze na żadnym nie byłam...taki ze mnie mieszczuch...
    no bo nie liczą się te stragany na np.Dzień Dziecka na Polach Marsowych? :PP

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpusty to wspaniała sprawa, uwielbiałam je, kiedy byłam mała!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale macie tam fajnie, tak spokojnie, a odpusty, dzieci to uwielbiają :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajne fotki, fajnie, że razem wyjechaliście!

    OdpowiedzUsuń