środa, 29 stycznia 2014

ratunku! moje dziecko boi się książki!

Tak to prawda. Przyczyną całego zamieszania jest książeczka dźwiękowa "Hałaśliwe zwierzątka", którą Majka dostała od Mikołaja. Miał to być prezent ułatwiający Mai naukę naśladowania mowy zwierzątek, a tymczasem stał się dla niej przedmiotem wszelkiej pogardy, wzbudzając strach i niepokój. Maja omija ją szerokim łukiem, a gdy tylko przez przypadek zrzuci ją razem z inną książeczką, najpierw bacznie się jej przygląda - z bezpieczniej odległości oczywiście. Jeśli tylko ktoś by nacisnął ten złowieszczy przycisk z odgłosem świni - wieje, gdzie pieprz rośnie! Także ten, hałaśliwe zwierzątka na razie zamieszkały na górnej półce, co by dziecka nie stresować, a wyrazy dźwiękonaśladowcze dzielnie wymawiają rodzice. Niestety dla Mai na razie większość zwierzątek mówi: hau, hau, ewentualnie ko ko. Za to sąsiedzi mogą często podsłuchać jak rodzice muuuuczą, miauuuczą, chrumkają :-)


Nasza dziecina po prostu woli spokojne tradycyjne zabawki. Żelazka bulgoczącego też nie lubi. Jedyną gadającą zabawką, którą na razie toleruje jest Szczeniaczek uczniaczek. No cóż..nic na siłę. Jednak najzwyklejsze 'nic-nierobiące' książki górą!






2 komentarze:

  1. Kuba mial dokladnie tak samo, a wlasciwie ciagle ma, pomimo ze 3 latka skonczy w marcu. Czekam, jesli cos mu sie nie podoba, odkladam, z ciekawosci siega po dana rzecz za ok. 2 tygodnie, ale z kolejnymi nowymi prezentami jest tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba jedyne wyjście - czekać, aż berbeć sam się oswoi :)

    OdpowiedzUsuń